Komorowski: Lech Kaczyński był raczej człowiekiem szukającym zgody
Bronisław Komorowski w wywiadzie dla Interii skupił się przede wszystkim na swoich staraniach dotyczących zjednoczenia opozycji, w tym połączenia sił z Jarosławem Gowinem. Mówił też wiele o przeszłości braci Kaczyńskich.
Gowin jest potrzebny opozycji
W rozmowie z dziennikarzem były prezydent nawiązał do niedawnej konferencji liderów opozycji, która miała doprowadzić do jej zjednoczenia.
Na spotkaniu,zorganizowanym właśnie przez Bronisława Komorowskiego i Aleksandra Kwaśniewskiego, na której byli liderzy opozycji, zjawił się też Gowin. To wywołało wiele wątpliwości. Komorowski rozwiewał je w wywiadzie, argumentując, że były wicepremier jest w opozycji. – Albo zapraszamy wszystkich z tej strony politycznej barykady, albo popadamy w polityczne zakłamanie i głosząc hasła jedności w polityce zaczynamy od wykluczenia innych – stwierdził.
Były prezydent tłumaczył też, że chociaż lider Porozumienia współpracował z PiS-em, to też zrobił wiele dobrego dla Polski. Uniemożliwił bowiem przeprowadzenie "łamiących konstytucję" wyborów kopertowych przez ministra Jacka Sasina. – To jest poważna zasługa dla demokracji. Takich ludzi nie należy odpychać. Przeciwnie, należy zachęcać, by oni i inni idący za ich przykładem stawali po dobrej stronie mocy w polityce – wyjaśniał.
Dobry i zły brat
Według byłego prezydenta, w 2010 r. panował w Polsce "układ patologiczny”, bo rządzili dwaj bracia. Uznał też, że Lech Kaczyński był rozdarty między lojalnością wobec brata, a przekonaniem, że "prezydent powinien mieć zdolność do kohabitacji". Komorowski oparł się przy tym na swojej znajomości z Lechem Kaczyńskim z czasów dawnej opozycji i wspólnego uczestniczenia w rządzie Jerzego Buzka. – On był raczej człowiekiem szukającym zgody, ale miał złego ducha, swojego brata, który wbrew jego naturze nastawiał go na radykalne zachowania – mówił były prezydent.
W wywiadzie dla Interii były prezydent jako przykład podał sprawę Traktatu Lizbońskiego. Lech Kaczyński podpisał ten dokument, ale jak ma opowiadać europejska anegdota, stało się to tylko dlatego, że w pewnej chwili nie mógł się dodzwonić do swojego brata i wtedy skapitulował w tej kwestii. – Rola Jarosława Kaczyńskiego, jako złego ducha przy Lechu była widoczna – zauważył.